Olga i Kuba – wesele w Rezydencji Sandomierskiej
Olga i Kuba to para, którą pamiętam jeszcze z liceum. I chociaż do liceum nam już dalej, niż bliżej to są rzeczy, które się nie zmieniają (no może oprócz stażu związku, bo tak poza nim to nie liczę godzin i lat). Ogólnie w 2019r., są tak samo fajni jak dobre kilka lat temu.
Na ten ślub czekam jak na zamówiony obiad w restauracji, bo wiem, że przyjdzie mi fotografować piękną dziewczynę (chłopak też jest super jak coś!) Sytuacja jest taka, że jakieś dobre (ponad) 10 lat temu robię swoje pierwsze zdjęcia portretowe właśnie Jej. I te 10 lat później jest dokładnie to samo. Od lat ta sama delikatność, subtelność i klasa.
Wiem, że to będzie dobry i piękny ślub. Nie zawodzą mnie, ja Ich (chyba też nie) i mamy win-win : ) Mamy też milion innych, pięknych rzeczy, a że żyję w rytmie #iseebeauty, to wszystko wtedy mi się zgadza. Od ślubu po plener, o którym dyskutujemy już przy podpisaniu umowy.
Jest 15.06.2019. Od tego dnia wiem, że czerwiec potrafi być: a.) ciepły b.) bardzo ciepły c.) gorący d.) GORĄCY x100. Mentalnie czujemy się przecież jak w niebie, a fizycznie trochę jednak jak w piekle. Ale że dobro zawsze zwycięża, to na piekło mam w… i robię to co kocham. W 40 stopniach gorąca, kiedy aparaty wariują z temperatury (np. chwilę przed przysięgą: )), czy w (prognozowanych!) kilku stopniach na Kasprowym (dobra, dobra, wcale nie było wtedy tak zimno, bo wiecie że dobra aura sprzyja dobrym ludziom? Załatwili Nam to;))
Na pierwszy ogień (tak, dosłownie O G I E Ń) idzie Kuba. Zwykły garnitur jest passe, więc jak do ślubu to tylko w mundurze, bo wiadomo, że za mundurem… Olga sznurem.
A za takimi to sznur może być dłuższy niż tylko jedna Olga
Setny łyk wody i uderzam po to najważniejsze do Niej
![]()
![fotografia ślubna świętokrzyskie]()
Każde piękno musi mieć jakieś źródło. No i ma(ma):
No to jak już jesteśmy przy pięknie, to
![]()
A nie mówiłam? Każdy ratuje się jak może, orzeźwienie jest w tym dniu dozwolone w każdym stopniu.
Źródła piękna mają swoje początki bardzo głęboko. To Źródło też wie, że piękniej się już nie da.
Jak coś, to oczy też się wtedy pocą.
A teraz pytanie czy zachwyt Pre-Źródła Piękna (Babci, przypominam) może być większy? Może:
![]()
![]()
Te cenne krople zostawmy jednak dla Niej
![]()
Samochód bez klimy nie przeszkadza, kiedy jest się Nimi. Oni potrafią PIĘKNIE w każdych warunkach
A warunki są coraz lepsze (mimo, że wcale nie chłodniejsze, nie dajcie się zwieść tym murom) Piękne wnętrze uwieść już może i to robi. Kościoły w Sandomierzu są ładne, ale ten jest w zupełnie wyższej kategorii „ładności”.
![ślub sandomierz]()
A teraz krótka instrukcja dla Tatusiów, jak przekazywać córkę przed ołtarzem. Po pierwsze, trzeba patrzeć
Jeszcze raz patrzeć i mieć Go na oku. CAŁY CZAS.
![]()
A jak jesteśmy przy spojrzeniach, to trzeba też wiedzieć kiedy, i gdzie i czy to na pewno się DZIEJE
![]()
![]()
![]()
![]()
![ŚLUB WOJSKOWY fotograf]()
Są też chwile w tym dniu, kiedy naprawdę lubię to palące słońce. A jeszcze bardziej siłę przypadku, która często mną rządzi. Wyobraźcie sobie, że przeszliście kościół już z każdej możliwej strony i wiecie już gdzie promienie padają tak, że zdjęcie będzie miało w sobie to, czego chcecie. Nie wiecie tylko, że samochody pod kościołem św. Jakuba potrafią czasem ustawić się tak, że odbiją światło jak dobra, dodatkowa lampa. O, tam w rogu, przy kotarze. Ach, ten mój palec Boży…
Kontynuując podawanie sobie rąk i przekazując uściski – można wtedy mieć oko na piękną synową
Albo na to jak inni puszczają oczko
![]()
Pamiętajcie, że jak wychodzić to z klasą, albo z szablami i w otoczeniu wojska, no bo czemu nie
I z impetem
Takim, że głowa mała
Albo wielka jak Titanic, bo przez chwilę tam jakby jesteśmy, a para bije (na tę) głowę Jack’a i Rose i topi lodowiec
Dobra, to z nieba do piekła, z płatków róż na dirty dancing. Co by gorąca było mało, wjeżdżamy w parkiet na pełnej, witamy z otwartymi rękami (i ustami)
Bawimy się dalej, nie ma lekko
Za to zawsze do góry
Albo zupełnie w swoim świecie
Z różnymi pragnieniami
![]()
![]()
Z różnymi przekonaniami
![zabawa weselna fotograf]()
By na koniec być razem
… i mieć na oku, kogo trzeba <3
Mrugamy i przenosimy się w inne miejsce. I to takie, o którym marzą. To, że plener robimy w górach wiemy od pierwszego spotkania. Fajnie, mam więcej czasu, żeby przyzwyczaić się do myśli, że niedługo czeka mnie fotografowanie na wysokościach. (nie, wcale nie mam lęku wysokości, mam większy niż Wam się wydaje). Czasem przełamuję swoje słabości, tym co kocham. Co prawda to ciągle faza uczenia, ale nie od razu Sandomierz zbudowali. Dobra, prawda jest taka, że jedną z wielu rzeczy, które wprawiają mnie w paniczny lęk, są… wyciągi górskie. Jedźmy więc na Kasprowy! : )
Dzień wcześniej obserwujemy Kasprowy na kamerkach pogodowych i wygląda to mniej więcej tak, że w ogóle nie wygląda. Nie raz miałam już sytuację, że na czas pleneru wychodzi słońce, więc kompletnie się tym nie przejmuję i czekam. Na nowy dzień. 6:00 startuję z Krakowa i witamy w górach. Pogoda jest taka, że chyba nawet o takiej nie marzyliśmy, coś tam na początku wspominałam, że dobra aura trzyma się dobrych ludzi. Nie inaczej.
Kilka wdechów, wydechów, troszkę dramy, zero patrzenia w dół i jesteśmy na górze. I jest super (bo czeka mnie tylko powrót, ale już w dół więc luźno : ))
Moja para jest zawsze górą, a ja z nimi <3 I mamy to…
![]()
Kuba naprawdę daje z siebie wszystko, żeby ta sukienka powiewała jak u Marilyn Monroe.
![plener w górach Kraków]()
I wiecie, patrząc tak na Nich i na ten reportaż, chce się powiedzieć, że ważne żeby zawsze w górę, z dobrymi ludźmi, sprzyjającą aurą, żeby przekraczać granice (nawet swoje, wszystkie te lęki i fobie), bo jak straż graniczna to jakby inaczej? I żeby być razem, iść za rękę, czasem nawet jeśli pod górę, to w tym samym kierunku, być siłą jak ta z natury i tak pięknie się kochać <3